sobota, 16 marca 2013

Obóz Muzyczny 3.

Krocząc sztywno przez stary, zakurzony korytarz, przepełniony zapachem chloru i taniego środka do czyszczenia toalet analizowałaś całą zaistniałą sytuację, która miała paradoksalnie miejsce niecałe dwadzieścia minut temu, co wystarczyło, aby w tym krótkim czasie spieprzyć ci relacje z jednym z głównych wychowawców obozu i trafić na dywanik do kierownika...zwykle zajmowało jakieś dwadzieścia cztery godziny na rozkrętkę.
Czując ciary na plecach i jeżące włosy na karku nacisnęłaś starą, sfatygowaną, zardzewiałą klamkę i pchnęłaś drzwi. Ich jęk przywodził ci na myśl jęk konającego kota. Nie wiedziałaś czemu. Byłaś po prostu tak zestresowana, że bez trudu twoją głowę odwiedzały myśli samobójcze jak mali, niematerialni przyjaciele, takie "Alter ego" KaeNa.
Wkroczyłaś do zadymionego gabinetu. Cuchnęło ziołem. "Fajny kierownik"-pomyślałaś. Spojrzałaś na komodę, mieszczącą się w rogu niewielkiego pomieszczenia. Widniały na nich wszystkie wyszukane urządzenia do "poprawiania humoru". Niektórych nawet było po kilka. Były cholernie unikatowe, np. tęczowa szisza, albo bongo-lampa lawowa, ta co kiedyś mieli hipisi.
Cięzko było ci oddychać, dlatego też usiadłaś na zżółkłym plastikowym fotelu ogrodowym, pękającym wzdłuż jednej nogi. W pomieszczeniu było bardzo nie wyraźnie. Jedynie mogłaś dostrzec niewyraźną, rozmazaną sylwetkę kierownika siedzącego naprzeciwko ciebie, wciągającego dym z sziszy.
Zakręciło ci się w głowie. Właśnie wchodziłaś w błogostan, twoje zmysły powoli zaczynały wariować, albo lekko zawodzić. Chciałaś stąd wyjść, ponieważ wiedziałaś, że nikt inny ciebie stąd nie wyciągnie. No chyba, że podjarany bongiem kierownik rozkoszujący się smakowym dymkiem.
Mimo, że twój błędnik już dawno wytorpedował w kosmos (wiedziałaś to po podejrzanych odczuciach mdłości), a twoje oczy automatycznie nasuwały klapki na powieki, cały czas czułaś w pomieszczeniu jeszcze czyjąś obecność. Czułaś czyiś wzrok na sobie.
Otumaniona spojrzałaś instynktownie w bok, lecz w ułamku sekundy krzyknęłaś i odskoczyłaś do tyłu na swoim niestabilnym krześle, łamiąc uszkodzoną nogę. Ujrzałaś pewną niewyraźną, męską sylwetkę. Lecz domyślałaś się kto to mógł być.

CDN.

Sorry, że tak długo nie pisałam, ale nie miałam weny na takie długie częśći, więc postanowiłam pisać krótsze, a częściej wstawiać :3 Piszcie opinię itd. itp.  i postanowiłam wprowadzić  zasadę, że TRZY KOMENTARZE i wstawiam NEXTA :D

2 komentarze: