Krocząc sztywno przez stary, zakurzony korytarz, przepełniony zapachem chloru i taniego środka do czyszczenia toalet analizowałaś całą zaistniałą sytuację, która miała paradoksalnie miejsce niecałe dwadzieścia minut temu, co wystarczyło, aby w tym krótkim czasie spieprzyć ci relacje z jednym z głównych wychowawców obozu i trafić na dywanik do kierownika...zwykle zajmowało jakieś dwadzieścia cztery godziny na rozkrętkę.
Czując ciary na plecach i jeżące włosy na karku nacisnęłaś starą, sfatygowaną, zardzewiałą klamkę i pchnęłaś drzwi. Ich jęk przywodził ci na myśl jęk konającego kota. Nie wiedziałaś czemu. Byłaś po prostu tak zestresowana, że bez trudu twoją głowę odwiedzały myśli samobójcze jak mali, niematerialni przyjaciele, takie "Alter ego" KaeNa.
Wkroczyłaś do zadymionego gabinetu. Cuchnęło ziołem. "Fajny kierownik"-pomyślałaś. Spojrzałaś na komodę, mieszczącą się w rogu niewielkiego pomieszczenia. Widniały na nich wszystkie wyszukane urządzenia do "poprawiania humoru". Niektórych nawet było po kilka. Były cholernie unikatowe, np. tęczowa szisza, albo bongo-lampa lawowa, ta co kiedyś mieli hipisi.
Cięzko było ci oddychać, dlatego też usiadłaś na zżółkłym plastikowym fotelu ogrodowym, pękającym wzdłuż jednej nogi. W pomieszczeniu było bardzo nie wyraźnie. Jedynie mogłaś dostrzec niewyraźną, rozmazaną sylwetkę kierownika siedzącego naprzeciwko ciebie, wciągającego dym z sziszy.
Zakręciło ci się w głowie. Właśnie wchodziłaś w błogostan, twoje zmysły powoli zaczynały wariować, albo lekko zawodzić. Chciałaś stąd wyjść, ponieważ wiedziałaś, że nikt inny ciebie stąd nie wyciągnie. No chyba, że podjarany bongiem kierownik rozkoszujący się smakowym dymkiem.
Mimo, że twój błędnik już dawno wytorpedował w kosmos (wiedziałaś to po podejrzanych odczuciach mdłości), a twoje oczy automatycznie nasuwały klapki na powieki, cały czas czułaś w pomieszczeniu jeszcze czyjąś obecność. Czułaś czyiś wzrok na sobie.
Otumaniona spojrzałaś instynktownie w bok, lecz w ułamku sekundy krzyknęłaś i odskoczyłaś do tyłu na swoim niestabilnym krześle, łamiąc uszkodzoną nogę. Ujrzałaś pewną niewyraźną, męską sylwetkę. Lecz domyślałaś się kto to mógł być.
CDN.
Sorry, że tak długo nie pisałam, ale nie miałam weny na takie długie częśći, więc postanowiłam pisać krótsze, a częściej wstawiać :3 Piszcie opinię itd. itp. i postanowiłam wprowadzić zasadę, że TRZY KOMENTARZE i wstawiam NEXTA :D
Hej. Ogólnie lubię pisać, imaginów jeszcze nie yworzyłam, ale ta laska http://mojeamatorskieimaginyo1d.blogspot.com/ zachęciła mnie do spróbowania. Podobno dobrze piszę, ale jakoś nie chce mi się ruszyć dupy do tego, bo nie mam jakoś motywacji xD. Lubię krytykę, dlatego możecie pisać w komentarzach cokolwiek zechcecie, ja i tak nie będę usuwać. So, u can now only enjoy this! :D
sobota, 16 marca 2013
poniedziałek, 4 marca 2013
Obóz Muzyczny 2.
-A oto...-rastafariański kierownik obozu zawiesił głos, aby podtrzymać was w napięciu. W głębi duszy mówiłaś sobie "Niech to będzie Dżem, niech to będzie Dżem..." Twoje nerwy wyczuwali wszyscy wokół ciebie, zerkając dyskretnie od czasu do czasu na twoje oczy wielkości pięciozłotówek i zaciśnięte, pobielałe od nerwów usta oraz knykcie. Twoje nozdrza w oddechu przybierały spazmatyczny rytm, twoje serce z każdą sekundą pompowało co raz to większe ilości adrenaliny. Zapewne, gdyby dali ci teraz kubek kawy do wypicia wystrzeliłabyś z miejsca w kosmos jak Apollo 12.
Mesajah schował się dyskretnie za kurtynę. Cały obóz ucichł. Nikogo nie było słychać. Jakby coś umarło. Do twoich uszu dochodziły jedynie wasze zsynchronizowane oddechy i uderzenia serc oraz szumiący, świerkowy las.
Nagle z głośników zaczęła wydobywać się muzyka, z głośnością, która stopniowo zaczynała narastać. Kojarzyłaś tę melodię, łatwo wpadała w ucho, nie miała skomplikowanego rytmu...ale TO NIE BYŁ TWÓJ DŻEM! "To kto do cholery jasnej?!" zapytałaś samą siebie.
W ułamku sekundy na scenę wyskoczyło pięciu młodych chłopaków. Przyjrzałaś się im dokładniej i wsłuchałaś w teks piosenki, którą właśnie zaczęli śpiewać. I w dokładnie tym samym ułamku sekundy twoja twarz przybrała kolor przecieru pomidorowego, płatki nosa zaczęły nerwowo falować; straciłaś czucie w nogach i bezwładnie opadłaś na kolana zrezygnowana. Pomyślałaś "Niee, Boże, czemu oni?".
-"You don't kno-ooo-ow, you don't know you're beautiful!..."-kończąc finalną zwrotkę wszyscy podskoczyli wysoko w górę. Zauważyłaś, siedząc teraz po turecku, nabzdyczona, ze skrzyżowanymi rękami na piersiach, że ten taki blondyn z niebieskimi gałami uśmiechnął się do ciebie zawadiacko i puścił łobuzersko oko w twoją stronę. Ciebie to jedynie zdenerwowało i klasycznie, jak to w twoim przypadku wywaliłaś na niego jęzor piorunując go wzrokiem. Blondiś się jedynie zaśmiał i powrócił do swoich kolegów.
To jednak był i tak pikuś w porównaniu do tego, co działo się wokół ciebie.
Wszystkie dziewczyny darły się jakby była tutaj jakaś masowa porodówka, a zwłaszcza te idiotki z tyłów autokaru. Powyciągały telefony, niektóre dokumentowały każdy ich najmniejszy ruch, inne po prostu świeciły telefonami. Jedyną rozumiejącą cię istotką i będącą przedstawicielką tej samej płci była Nel. Stała znudzona, już nawet nie zafrasowana tym, że Tomek nadal wbijał w nią gały. Na jej pokerowej twarzy, jedyną ewentualną ekspresją jaką można było z niej odczytać było "Oh God. Why...?"
Również zażenowana podniosłaś oczy ku górze i szybko nimi zamrugałaś,gdyż jakiś dziwny, beżowy obiekt przeleciał nad głowami obozowiczów. Wyciągnęłaś szyję, ciekawa owego fruwającego przedmiotu, lecz nie na długo, gdyż piosenka się skończyła i musiałaś szybko się skulić przed deszczem butów rozhisteryzowanych obozowiczek, które zaczęły skakać jak opętane. "Zaraz, zaraz, czy to był stanik?!" przemknęło ci przez głowę. Potrzęsłaś jedynie głową, próbując wymazać sobie tę zniesmaczającą wizję ze swoich myśli i przemknęłaś na czworakach między nogami nastolatków. Gdy się wreszcie wydostałaś spomiędzy tej duchoty jaka panowała tam, przy ziemi rozprostowałaś sobie kości wyginając się jak kot i podążyłaś sprawnym ruchem w stronę domków, gdy w międzyczasie ci chłoptasie rozpoczęli prawić o czymś, jakieś tam kolejne "wzruszające" przemówienie.
Zadowolona z siebie pewnym krokiem zmierzałaś ku chatce numer 13, gdy mimowolnie stanęłaś jak słup soli, gdy do twoich uszu doszło:
-A tamta wasza koleżanka w glanach, co postanowiła przejść się na spacerek proszona jest o przyjście do nas na scenę. No dalej mała, nie krępuj się!-odwróciłaś się cała czerwona na twarzy. Wiesz kto to powiedział. Ten blondasek. Czego on , do jasnej kurwy, od ciebie chciał?! Teraz przez tego kretyna wszystkie 60 par zaintrygowanych oczu było zwrócone akurat na ciebie.
Nie znając innej optymalniejszej opcji skierowałaś się ku drewnianej, spruchniałej scenie. Zdenerwowana jak młody byk na torreadora w stroju świętego Mikołaja weszłaś na scenę. Teraz chciało ci się śmiać.
W swoich wysokich butach przewyższałaś owego dowcipnisia o jakieś dobre pół głowy, gdy tamten nazwał cię wcześniej małą.
-No to co teraz?-spytałaś i usiadłaś w swojej ulubionej pozycji po turecku tuż na brzegu sceny.-Tylko proszę, nie zaczynajcie śpiewać, już dostaliśmy nauczkę, będziemy grzeczni na tym obozie.-powiedziałaś specjalnie donośniej, aby wszyscy cię usłyszeli. Cały obóz zalał się śmiechem, oprócz lasek z pokoju numer 5, czyli psiapsiółeczek Eweliny.
Trzech członków zespołu dziwnie się na ciebie spojrzało, lecz blondasek uśmiechnął się zawadiacko i taki drugi w loczkach podobnie.
-W takim razie może zamiast tego ty nam coś zaśpiewasz.-blondyn przysiadł się koło ciebie, zwracając się ku tobie z czarującym spojrzeniem, które udawałaś, że na ciebie w ogóle nie działało. Jedynie dziwnie się na niego spojrzałaś.-Albo zagrasz...
-No bardziej, może przynajmniej się ode mnie czegoś nauczysz.-powiedziałaś znudzona.
-Ej, Niall, później będziesz miał czas na flirty, teraz mamy po przydzielać między siebie obozowiczów.-rzucił z tyłu najdojrzalej wyglądający z nich.
-Taa, taa, już idę Lou.-podniósł się, odwrócił na pięcie i dołączył do reszty członków zespołu.
Podrapałaś się po głowie. Po co ty, kurna, tutaj dalej siedziałaś?
Dyskretnie wstałaś i zaczęłaś cofać się ku zejściu ze sceny z niewinnym uśmieszkiem i rękoma założonymi za plecy.
-Ermm...to może ja już sobie pójdę...
-Erm, no nie. Ty zostajesz. Będziesz jednym z pomocników któregoś z wychowawców.
-ŻE CO, ZA PRZEPROSZENIEM?!-odwróciłaś się na pięcie ku ciemnowłosemu chłopakowi i stanęłaś jak wryta.
-Chyba, że chcesz zmywać na garach i sprzątać obozowe domki, to-zaczął prawić Niall, lecz ty mu przerwałaś.
-Nie, nie, nie, to ja chyba wolę pomocnika.-powiedziałaś jak najbardziej stanowczo. Wizja wysiłku fizycznego i to dodatkowo w kuchni wystarczająco ciebie przerażała.
Niall się tylko triumfalnie uśmiechnął i odrzekł jakby pewniejszy siebie z podniesionym podbródkiem:
-No dobrze, cukiereczku, zatem od teraz jesteś moim pomocnikiem. Cieszy cię to?-ty zamiast odpowiedzi dałaś mu jednoznaczną informację, zwracając dwa palce ku twarzy udając odruchy wymiotne i uśmiechnęłaś się szyderczo. Lou i jakiś chłopak zgolony na jeża zaczęli się śmiać głupkowato z tyłu ze swojego kolegi, który na próżno próbował się przed tobą popisać.
-No dobra, to chodź tutaj do nas młoda.-stanęłaś między swoim nieznośnym wychowawcom i kolesiem w loczkach.
Naszła kolej na następnego kolesia, który miał wybrać sobie pomocnika. Był nim ten ciemnowłosy, z zajebistymi oczami.
Kiedy to tak gwiazdorzy po kolei wywoływali kolejno obozowiczów poczułaś czyjąś dłoń na swoim pośladku. Ale to nie była dłoń Nialla, bo ten stał po twojej lewej stronie, a ten ktoś macał cię po PRAWYM pośladku. Spojrzałaś zatem w tamtą stronę, a dokładniej na kolesia w kręconych loczkach. Uśmiechnął się do ciebie zawadiacko. Ty też się do niego seksownie uśmiechnęłaś, lecz zaraz po tym porządnie się zamachnęłaś i strzeliłaś chłopakowi idealnie w sam środek policzka, jakby twoja dłoń była do niego idealnie dopasowana. Gwiazdor cofnął się kilka kroków do tyłu, ułamek sekundy i spadłby ze sceny, lecz jego koledzy w miarę szybko zareagowali i złapali go za rękawy koszuli, która się lekko przy tym naderwała. Lecz lepej chyba dla niego, żeby sobie podarł bluzkę, niż trafił na dzień dobry na ostry dyżur z powodu jakieś nastolatki, której nie udało mu się akurat poderwać.
Gdy chłopak odzyskał już równowagę spojrzał na ciebie z jadem i furią w oczach. Wydarł się majtając przy tym swoją postrzępioną koszulą:
-DO KIEROWNIKA I TO JUŻ!!!
CDN.
Dzisiaj troszkie krótsze, ale nie bardzo miałam wenę ;) jutro postaram się to bardziej rozkręcić ;) i wiem, że strasznie dzisiaj jechałam na chłopaków, ale to ma jedynie być wstęp do dalszej części powieści, zatem luuuzik, jeszcze zobaczycie, że dobrze robię ;D Liczę na subiektywną krytykę ;D
Mesajah schował się dyskretnie za kurtynę. Cały obóz ucichł. Nikogo nie było słychać. Jakby coś umarło. Do twoich uszu dochodziły jedynie wasze zsynchronizowane oddechy i uderzenia serc oraz szumiący, świerkowy las.
Nagle z głośników zaczęła wydobywać się muzyka, z głośnością, która stopniowo zaczynała narastać. Kojarzyłaś tę melodię, łatwo wpadała w ucho, nie miała skomplikowanego rytmu...ale TO NIE BYŁ TWÓJ DŻEM! "To kto do cholery jasnej?!" zapytałaś samą siebie.
W ułamku sekundy na scenę wyskoczyło pięciu młodych chłopaków. Przyjrzałaś się im dokładniej i wsłuchałaś w teks piosenki, którą właśnie zaczęli śpiewać. I w dokładnie tym samym ułamku sekundy twoja twarz przybrała kolor przecieru pomidorowego, płatki nosa zaczęły nerwowo falować; straciłaś czucie w nogach i bezwładnie opadłaś na kolana zrezygnowana. Pomyślałaś "Niee, Boże, czemu oni?".
-"You don't kno-ooo-ow, you don't know you're beautiful!..."-kończąc finalną zwrotkę wszyscy podskoczyli wysoko w górę. Zauważyłaś, siedząc teraz po turecku, nabzdyczona, ze skrzyżowanymi rękami na piersiach, że ten taki blondyn z niebieskimi gałami uśmiechnął się do ciebie zawadiacko i puścił łobuzersko oko w twoją stronę. Ciebie to jedynie zdenerwowało i klasycznie, jak to w twoim przypadku wywaliłaś na niego jęzor piorunując go wzrokiem. Blondiś się jedynie zaśmiał i powrócił do swoich kolegów.
To jednak był i tak pikuś w porównaniu do tego, co działo się wokół ciebie.
Wszystkie dziewczyny darły się jakby była tutaj jakaś masowa porodówka, a zwłaszcza te idiotki z tyłów autokaru. Powyciągały telefony, niektóre dokumentowały każdy ich najmniejszy ruch, inne po prostu świeciły telefonami. Jedyną rozumiejącą cię istotką i będącą przedstawicielką tej samej płci była Nel. Stała znudzona, już nawet nie zafrasowana tym, że Tomek nadal wbijał w nią gały. Na jej pokerowej twarzy, jedyną ewentualną ekspresją jaką można było z niej odczytać było "Oh God. Why...?"
Również zażenowana podniosłaś oczy ku górze i szybko nimi zamrugałaś,gdyż jakiś dziwny, beżowy obiekt przeleciał nad głowami obozowiczów. Wyciągnęłaś szyję, ciekawa owego fruwającego przedmiotu, lecz nie na długo, gdyż piosenka się skończyła i musiałaś szybko się skulić przed deszczem butów rozhisteryzowanych obozowiczek, które zaczęły skakać jak opętane. "Zaraz, zaraz, czy to był stanik?!" przemknęło ci przez głowę. Potrzęsłaś jedynie głową, próbując wymazać sobie tę zniesmaczającą wizję ze swoich myśli i przemknęłaś na czworakach między nogami nastolatków. Gdy się wreszcie wydostałaś spomiędzy tej duchoty jaka panowała tam, przy ziemi rozprostowałaś sobie kości wyginając się jak kot i podążyłaś sprawnym ruchem w stronę domków, gdy w międzyczasie ci chłoptasie rozpoczęli prawić o czymś, jakieś tam kolejne "wzruszające" przemówienie.
Zadowolona z siebie pewnym krokiem zmierzałaś ku chatce numer 13, gdy mimowolnie stanęłaś jak słup soli, gdy do twoich uszu doszło:
-A tamta wasza koleżanka w glanach, co postanowiła przejść się na spacerek proszona jest o przyjście do nas na scenę. No dalej mała, nie krępuj się!-odwróciłaś się cała czerwona na twarzy. Wiesz kto to powiedział. Ten blondasek. Czego on , do jasnej kurwy, od ciebie chciał?! Teraz przez tego kretyna wszystkie 60 par zaintrygowanych oczu było zwrócone akurat na ciebie.
Nie znając innej optymalniejszej opcji skierowałaś się ku drewnianej, spruchniałej scenie. Zdenerwowana jak młody byk na torreadora w stroju świętego Mikołaja weszłaś na scenę. Teraz chciało ci się śmiać.
W swoich wysokich butach przewyższałaś owego dowcipnisia o jakieś dobre pół głowy, gdy tamten nazwał cię wcześniej małą.
-No to co teraz?-spytałaś i usiadłaś w swojej ulubionej pozycji po turecku tuż na brzegu sceny.-Tylko proszę, nie zaczynajcie śpiewać, już dostaliśmy nauczkę, będziemy grzeczni na tym obozie.-powiedziałaś specjalnie donośniej, aby wszyscy cię usłyszeli. Cały obóz zalał się śmiechem, oprócz lasek z pokoju numer 5, czyli psiapsiółeczek Eweliny.
Trzech członków zespołu dziwnie się na ciebie spojrzało, lecz blondasek uśmiechnął się zawadiacko i taki drugi w loczkach podobnie.
-W takim razie może zamiast tego ty nam coś zaśpiewasz.-blondyn przysiadł się koło ciebie, zwracając się ku tobie z czarującym spojrzeniem, które udawałaś, że na ciebie w ogóle nie działało. Jedynie dziwnie się na niego spojrzałaś.-Albo zagrasz...
-No bardziej, może przynajmniej się ode mnie czegoś nauczysz.-powiedziałaś znudzona.
-Ej, Niall, później będziesz miał czas na flirty, teraz mamy po przydzielać między siebie obozowiczów.-rzucił z tyłu najdojrzalej wyglądający z nich.
-Taa, taa, już idę Lou.-podniósł się, odwrócił na pięcie i dołączył do reszty członków zespołu.
Podrapałaś się po głowie. Po co ty, kurna, tutaj dalej siedziałaś?
Dyskretnie wstałaś i zaczęłaś cofać się ku zejściu ze sceny z niewinnym uśmieszkiem i rękoma założonymi za plecy.
-Ermm...to może ja już sobie pójdę...
-Erm, no nie. Ty zostajesz. Będziesz jednym z pomocników któregoś z wychowawców.
-ŻE CO, ZA PRZEPROSZENIEM?!-odwróciłaś się na pięcie ku ciemnowłosemu chłopakowi i stanęłaś jak wryta.
-Chyba, że chcesz zmywać na garach i sprzątać obozowe domki, to-zaczął prawić Niall, lecz ty mu przerwałaś.
-Nie, nie, nie, to ja chyba wolę pomocnika.-powiedziałaś jak najbardziej stanowczo. Wizja wysiłku fizycznego i to dodatkowo w kuchni wystarczająco ciebie przerażała.
Niall się tylko triumfalnie uśmiechnął i odrzekł jakby pewniejszy siebie z podniesionym podbródkiem:
-No dobrze, cukiereczku, zatem od teraz jesteś moim pomocnikiem. Cieszy cię to?-ty zamiast odpowiedzi dałaś mu jednoznaczną informację, zwracając dwa palce ku twarzy udając odruchy wymiotne i uśmiechnęłaś się szyderczo. Lou i jakiś chłopak zgolony na jeża zaczęli się śmiać głupkowato z tyłu ze swojego kolegi, który na próżno próbował się przed tobą popisać.
-No dobra, to chodź tutaj do nas młoda.-stanęłaś między swoim nieznośnym wychowawcom i kolesiem w loczkach.
Naszła kolej na następnego kolesia, który miał wybrać sobie pomocnika. Był nim ten ciemnowłosy, z zajebistymi oczami.
Kiedy to tak gwiazdorzy po kolei wywoływali kolejno obozowiczów poczułaś czyjąś dłoń na swoim pośladku. Ale to nie była dłoń Nialla, bo ten stał po twojej lewej stronie, a ten ktoś macał cię po PRAWYM pośladku. Spojrzałaś zatem w tamtą stronę, a dokładniej na kolesia w kręconych loczkach. Uśmiechnął się do ciebie zawadiacko. Ty też się do niego seksownie uśmiechnęłaś, lecz zaraz po tym porządnie się zamachnęłaś i strzeliłaś chłopakowi idealnie w sam środek policzka, jakby twoja dłoń była do niego idealnie dopasowana. Gwiazdor cofnął się kilka kroków do tyłu, ułamek sekundy i spadłby ze sceny, lecz jego koledzy w miarę szybko zareagowali i złapali go za rękawy koszuli, która się lekko przy tym naderwała. Lecz lepej chyba dla niego, żeby sobie podarł bluzkę, niż trafił na dzień dobry na ostry dyżur z powodu jakieś nastolatki, której nie udało mu się akurat poderwać.
Gdy chłopak odzyskał już równowagę spojrzał na ciebie z jadem i furią w oczach. Wydarł się majtając przy tym swoją postrzępioną koszulą:
-DO KIEROWNIKA I TO JUŻ!!!
CDN.
Dzisiaj troszkie krótsze, ale nie bardzo miałam wenę ;) jutro postaram się to bardziej rozkręcić ;) i wiem, że strasznie dzisiaj jechałam na chłopaków, ale to ma jedynie być wstęp do dalszej części powieści, zatem luuuzik, jeszcze zobaczycie, że dobrze robię ;D Liczę na subiektywną krytykę ;D
niedziela, 3 marca 2013
Obóz Muzyczny 1.
W ostatnią noc zaraz przed wyjazdem nie mogłaś zupełnie spać. Tego dnia szczególnie położyłaś się wcześniej do łóżka, ponieważ następnego dnia zbiórka na obóz muzyczny była cholernie wcześnie, o 6.30. Ciągle myślałaś o tym, jaki będzie ten wyjazd, jakich tam znajdziesz znajomych, czy będą jakieś fajne ciacha...no i jacy będą nauczyciele. Dokładniej gwiazdy.
W informacjach o obozie zamieścili, że uczyć ich będzie również jakaś znana gwiazda, albo zespół, lecz nie podali kim on, ona lub oni są.
Oprócz rozkmin jakie cię nagannie nachodziły, w spokojnym śnie nachodziły cię różne koszmary, gdy akurat udało ci się zasnąć, albo temperatura w pokoju była za niska lub za wysoka.
Spojrzałaś na budzik umieszczony na półce nocnej, będącej koło twojego wodnego łóżka-4.56. "Zajebiście-pomyślałaś-jeszcze tylko pół godziny katorgi, a potem witamy w 'Nocy Żywych Trupów'.".Nie mając co robić wstałaś i udałaś się do łazienki.
Jeszcze cały dom spał, nawet babcia. Było to słychać po wysokich odgłosach pochrapywania z jej sypialni i co jakiś czas okrzyków "Niemcy atakują, Roman pakuj walizki i do schronu!". Normalka. Babcia miała Alzheimera.
Wchodząc do łazienki zapaliłaś światło i spojrzałaś w lustro, stopniowo robiąc większe i większe oczy.
Twój wygląd można było ocenić poniżej krytycznego.
Włosy odstawały ci we wszystkie możliwe strony świata. Do worów pod oczami można by spokojnie schować kilo ziemniaków, natomiast oczy można by porównać do ziarenek soczewicy. Dodatkowo twoje ciało wydzielało okropny odór potowy, podobny do teko jaki ma się po w-f'ie.
Jednym słowem-masakra.
Lecz nie zraziło cię to. Postanowiłaś ostro wziąć się za siebie, bo przecież jak będziesz w takim stanie obczajać fajnych kolesi z obozowymi kumpelami?
Weszłaś pod prysznic, ostro się wyszorowałaś, umyłaś dokładnie zęby, których zapach też nie można by porównać do perfum Chanel, na oczy nałożyłaś tusz dodający objętości, włosy jakoś tam ułożyłaś pianką i już niestety musiałaś się usuwać z toalety, ponieważ zaczęli dobijać się do niej inni domownicy.
-Wyłaź już stamtąd i tak żaden cię nie zechce!-walił do drzwi twój młodszy, brat Sebastian.
-Spadaj smrodku, jeszcze pięć minut.
-Ale kobieto, jest już za pięć szósta, jeśli się nie pospieszysz, to nie będziesz nawet miała dla kogo się tak stroić!
"Co, za pięć szósta?! O kurna, ja tak długo tutaj siedziałam?!" przeminęło ci przez głowę. Szybko zebrałaś manatki i inne kosmetyki, jak burza wybiegłaś z łazienki o mało co nie depcząc Emilki, twojej kolejnej młodszej siostry(dwuletniej), która o dziwo, bez niczyjej opieki wędrowała, albo raczej raczkowała sobie po korytarzu próbując złapać waszego kota Czarka za ogon. Zwierzęciu chyba jednak nie bardzo podobała się ta zabawa.
Chyba boski cud pomógł ci zapakować walizkę, która już zaczynała pękać w szwach, chwyciłaś w biegu swoją ukochaną gitarę akustyczną z podpisem Ryszarda Riedela-wokalisty Dżemu i koślawo sprowadziłaś swoją walizkę po schodach.
Nie miałaś czasu na śniadanie, bo do zbiórki zostało wam 20 minut, dlatego złapałaś ostatniego croisanta zaraz sprzed nosa Amielii, twojej starszej siostry, wywaliłaś na nią jęzor i udałaś się w stronę już prawie zapakowanego auta, Sebastian i jego siostra bliźniaczka Marysia czekali zniecierpliwieni w samochodzie. Seba słuchał muzyki na słuchawkach i wystukiwał do tego rytm; z tego co zauważyłaś, słuchał teraz najwyraźniej "Chop Suey!". Generalnie twój jedyny braciszek wymiatał profesjonalnie na perkusji. Marysia akurat grała sobie w Subway Surfers na iPhonie. A tak poza tym jest śpiewaczką sopranową i wirtuozem skrzypiec. Ma się te geny.
***
Cudem udało wam się zdążyć na zbiórkę i dodatkowo nie spóźnić. Szybko pożegnałaś się z mamą całując ją w policzek i weszłaś zgrabnie do autokaru przeskakując co drugi stopień. Rozejrzałaś się w celu odnalezienia twojej koleżanki ze szkoły muzycznej, Eweliny, ale zobaczyłaś, że siedziała już z jakimiś innymi dziewczynami na tyłach i śmiała się w niebogłosy."Zajebioza" pomyślałaś i spiorunowałaś ją wzrokiem, gdy zwróciła swoje oczy ku tobie. Przez chwilę mogłaś dostrzec cień zmieszania na jej twarzy, lecz szybko odwróciła głowę w stronę swoich koleżaneczek, jakby w ogóle ciebie nie widziała. Zdenerwowała cię tym bardzo, ale dostrzegłaś niedaleko jakąś przyjaźnie wyglądającego rudzielca i przysiadłaś się koło owej dziewczyny.
-Mogę usiąść?-spytałaś z kapką niepewności.
-Taa, taa, jasne, siadaj.-Na ułamek sekundy podniosła wzrok znad netbooka, w którym ciągle coś wystukiwała w hardcorowym tempie i poklepała siedzenie uśmiechając się w twoją stronę, po czym szybko powróciła do swojej roboty.
Wsadziłaś Clio, bo tak nazwałaś swoją gitarę, na półkę i klapnęłaś koło nowopoznanej pieguskowatej koleżanki. Miała dosyć charakterystyczną, lecz fajną urodę.Kaskada rudych loków spływała wdzięcznie po jej zgarbionych plecach, pochylonych nad owym netbookiem. Drobne malinowe ustka nadawały jej porcelanowej twarzy subtelności, jak również i jej przymrużone amarantowe oczy schowane pod gęstymi rzęsami i ogromnymi, granatowymi nerdami, które nieco zniekształcały jej drobną buzię. Niewielki garb na jej nosie dodawał dziewczynie jedynie uroku, tak jak stały aparat na zęby. Ogólnie, gdy patrzyłaś na tę dziewczynę, bałaś się dotknąć jej filigranowej sylwetki w strachu, żeby się nie rozpadła na drobne kawałeczki jak kosztowna, chińska porcelana znajdująca się niegdyś w kredensie twojej najukochańszej babci...Ej, a jak właściwie ta dziewczyna miała na imię?!
-Jak się nazywasz?
Nie zareagowała. Dalej klepała w tę swoją klawiaturkę.
-Eeej, stara.-klepnęłaś ją delikatnie w ramię.
-Do mnie mówiłaś?!-jakby wyrwana z jakiegoś transu gwałtownie odwróciła głowę w twoją stronę chłostając cię przy okazji swoimi zajebistymi oczami po nosie. Ty jedynie zaśmiałaś się przyjaźnie.
-Tak, do ciebie. Pytałam się, jak masz na imię.
-Aaaaa...-podrapała się po głowie.-Ludzie nazywają mnie Nel, więc chyba tak mam na imię.
-Ahaaa...a nie chcesz znać mojego?
-Ta informacja nie jest mi niezbędna do mojej egzystencji, ale w sumie możesz podzielić się ze mną tą informacją.-odpowiedziała z podniesionym podbródkiem, zamykając jednocześnie netbooka.
"Ta dziewczyna jest totalnym freakiem, ale jakoś ją lubię..." pomyślałaś
-Nazywam się [T.I].
-No spoko.
W tym momencie, gdy akurat weszli ostatni chłopcy autokar ruszył. wasze miejsca były prawie na tyle, ku któremu kierowali się owi chłopcy. Jeden z nich, z kasztanowymi włosami, ściętymi na skejta i w fullcapie zwrócił swoje oczy ku wam uśmiechając się zawadiacko, dokładniej ku Neli, która zauważając to gwałtownie schowała swoją głowę w netbooka, dopiero po chwili przypominając sobie, że zapomniała go wpierw otworzyć i zarumieniona powróciła do swojego stukania na klawiaturze.
-Co to za chłopak?-szepnęłaś do niej.
-Too, to nikt taki. Obcy.
-Taa, jasne. Gdyby był obcy nie chowałabyś teraz głowy jak struś w to swoje urządzonko, czerwieńsza od całego worka buraków. No gadaj, kto to?
Spłoszonym wzrokiem pochyliła się nad twoim uchem i szepnęła, jakby zdradzała tajemnicę państwowego rządu.
-To jest Tomek, chodzę z nim do klasy i niesamowicie się w nim kocham już od podstawówki, do której również chodziliśmy razem. Panicznie boję się na niego spojrzeć, albo cokolwiek zrobić w tym kierunku.
Spojrzałaś teraz na jej całokształt. Swoją niesamowitą sylwetkę zasłaniała workowatym, burym swetrem i wyświechtaną chustą, jedyne co było fajne, to jej podarte spodnie i sfatygowane, dżinsowe Conversy. Nie było w niej ani grama dziewczęcości. Nieśmiała, ale śliczna. Nie dziwiłaś się temu Tomkowi, że go kręciła.
-Ale ty mu też się podobasz...
-Co...-nie dokończyła zdania, bo w tej chwili przerwały wam rozmowę te głupie laski z samego tyłu.
-Uuuuuu, Nelci podoba się Tomuś?! To dopiero niezły kąsek, już na samym początku wyjazdu.-krzyknęła celowo taka głupia mulatka z toną podkładu na twarzy, który nieskutecznie maskował jej wypryski na twarzy.
-COOO?!-krzyknęła jej wtórnie jakaś blondyna ze spalonymi od prostowania włosami.-Ej, Tommy, słyszałeś? Nasz freak się w tobie podkochuje!-reszta jej głupich koleżanek wtórnie zalała się śmiechem.
Nel założyła sobie na głowę chustę i schowała się tak, by nikt jej nie widział. Tomek spojrzał się na nią zdziwiony, lecz mogłaś dostrzec, że kąciki jego ust dyskretnie uciekały ku górze, a policzki stopniowo różowiały; lecz chłopak nic nie powiedział, po prostu założył słuchawki na uszy i zamknął oczy.
***
Na miejscu ludzie zostali przydzieleni do pokojów i kazali poczekać pół godziny na poznanie naszych gwiazd. Ty na szczęście trafiłaś do pokoju z Nel i jakimiś dwoma japonkami. Jedna z nich miała niebieskie włosy i wyglądała jakby ją ktoś wyrwał z bajki anime, a druga wyglądała w miarę normalnie, jedynie mówiła takim głosikiem jak z bajki anime. Z charakteru wydawały się spoko. Jedna nazywała się Yuni, a druga Mihiko i obydwie trzy lata temu przeprowadziły się do Polski razem z rodzicami, dokładniej były bliźniaczkami.
-A wy tak właściwie co robicie, to znaczy śpiewacie, tańczycie...-zapytałaś się, po czym dodała Nel
-...didżejujecie...-tak, dopiero teraz dowiedziałam się, czemu Nel tak ciągle bawiła się tym swoim netbookiem. Obrabiała w jakimś tam programie swój najnowszy dubstepowy remix.
-Yuni tańczy, a ja śpiewam, generalnie tworzymy duet.
-Jak to?-zapytała Nel.
-No zobacz.-odpowiedziała Yuni.
Mihiko włączyła muzykę z głośników jej najnowszego iPoda Toucha i do słodziutkiej piosenki z anime zaczęła śpiewać jakąś japońską piosenkę, a Yuni tańczyć również zaczęła słodziutko tańczyć. "Rzygnę tęczą" pomyślałaś.
Nagle z głośników dobiegł głęboki, chilloutowy głos kierownika obozu.
"Elo wszystkim obozowiczom, właśnie skończył wam się wasz wolny czas na poznanie swoich współlokatorów, ale za to nadszedł czas na poznanie waszych zajebistos nauczycielooos! Dlatego zbiórka teraz przy scenie koło lasu."
Stałyśmy jak wryte.
-Jaki zarąbisty kierownik nam się trafił!-krzyknęła Nel, co ciebie znacznie zdziwiło, gdyż na razie nie widziałaś, żeby mocne ekspresje były jej mocną stroną.
Wszyscy zgromadzili się pod sceną, gadali i śmiali się z nowopoznanymi kolegami. Z tego co zauważyłaś Tomek cały czas wpatrywał się w Nel, która panicznie próbowała schować się za twoją dżinsową kurtką.
Szmery ucichły, gdy na scenę wkroczył owy kierownik obozu. Już go polubiłaś, gdy ujrzałaś burzę dredów na jego głowie i rastafariańską czapeczkę. Takiego kierownika chciałby mieć każdy.
-No siema młodzieży. Ja nazywam się Mesajah, może ktoś mnie kojarzy, lubię śpiewać reggae i dodatkowo ludzie dają mi na to pieniążki, nie?-cały obóz zaczął klaskać i gwizdać.
-Lepiej zostawcie te aplauzy dla kogoś innego, bo oto ekstra gwiazdy waszego obozu. Oto...
CDN.
Mam nadzieję, że się podobało.Na razie jest mało o chłopakach, ale to jest na razie prolog ;) To mój pierwszy imagin i mam nadzieję, że będzie ich więcej ;) Krytykujcie mnie ile chcecie, liczę właśnie na to ;) Nie wiem co więcej powiedzieć xD W sumie do następnego imaginu i mówię, nie szczędźcie mi krytyki ;))
W informacjach o obozie zamieścili, że uczyć ich będzie również jakaś znana gwiazda, albo zespół, lecz nie podali kim on, ona lub oni są.
Oprócz rozkmin jakie cię nagannie nachodziły, w spokojnym śnie nachodziły cię różne koszmary, gdy akurat udało ci się zasnąć, albo temperatura w pokoju była za niska lub za wysoka.
Spojrzałaś na budzik umieszczony na półce nocnej, będącej koło twojego wodnego łóżka-4.56. "Zajebiście-pomyślałaś-jeszcze tylko pół godziny katorgi, a potem witamy w 'Nocy Żywych Trupów'.".Nie mając co robić wstałaś i udałaś się do łazienki.
Jeszcze cały dom spał, nawet babcia. Było to słychać po wysokich odgłosach pochrapywania z jej sypialni i co jakiś czas okrzyków "Niemcy atakują, Roman pakuj walizki i do schronu!". Normalka. Babcia miała Alzheimera.
Wchodząc do łazienki zapaliłaś światło i spojrzałaś w lustro, stopniowo robiąc większe i większe oczy.
Twój wygląd można było ocenić poniżej krytycznego.
Włosy odstawały ci we wszystkie możliwe strony świata. Do worów pod oczami można by spokojnie schować kilo ziemniaków, natomiast oczy można by porównać do ziarenek soczewicy. Dodatkowo twoje ciało wydzielało okropny odór potowy, podobny do teko jaki ma się po w-f'ie.
Jednym słowem-masakra.
Lecz nie zraziło cię to. Postanowiłaś ostro wziąć się za siebie, bo przecież jak będziesz w takim stanie obczajać fajnych kolesi z obozowymi kumpelami?
Weszłaś pod prysznic, ostro się wyszorowałaś, umyłaś dokładnie zęby, których zapach też nie można by porównać do perfum Chanel, na oczy nałożyłaś tusz dodający objętości, włosy jakoś tam ułożyłaś pianką i już niestety musiałaś się usuwać z toalety, ponieważ zaczęli dobijać się do niej inni domownicy.
-Wyłaź już stamtąd i tak żaden cię nie zechce!-walił do drzwi twój młodszy, brat Sebastian.
-Spadaj smrodku, jeszcze pięć minut.
-Ale kobieto, jest już za pięć szósta, jeśli się nie pospieszysz, to nie będziesz nawet miała dla kogo się tak stroić!
"Co, za pięć szósta?! O kurna, ja tak długo tutaj siedziałam?!" przeminęło ci przez głowę. Szybko zebrałaś manatki i inne kosmetyki, jak burza wybiegłaś z łazienki o mało co nie depcząc Emilki, twojej kolejnej młodszej siostry(dwuletniej), która o dziwo, bez niczyjej opieki wędrowała, albo raczej raczkowała sobie po korytarzu próbując złapać waszego kota Czarka za ogon. Zwierzęciu chyba jednak nie bardzo podobała się ta zabawa.
Chyba boski cud pomógł ci zapakować walizkę, która już zaczynała pękać w szwach, chwyciłaś w biegu swoją ukochaną gitarę akustyczną z podpisem Ryszarda Riedela-wokalisty Dżemu i koślawo sprowadziłaś swoją walizkę po schodach.
Nie miałaś czasu na śniadanie, bo do zbiórki zostało wam 20 minut, dlatego złapałaś ostatniego croisanta zaraz sprzed nosa Amielii, twojej starszej siostry, wywaliłaś na nią jęzor i udałaś się w stronę już prawie zapakowanego auta, Sebastian i jego siostra bliźniaczka Marysia czekali zniecierpliwieni w samochodzie. Seba słuchał muzyki na słuchawkach i wystukiwał do tego rytm; z tego co zauważyłaś, słuchał teraz najwyraźniej "Chop Suey!". Generalnie twój jedyny braciszek wymiatał profesjonalnie na perkusji. Marysia akurat grała sobie w Subway Surfers na iPhonie. A tak poza tym jest śpiewaczką sopranową i wirtuozem skrzypiec. Ma się te geny.
***
Cudem udało wam się zdążyć na zbiórkę i dodatkowo nie spóźnić. Szybko pożegnałaś się z mamą całując ją w policzek i weszłaś zgrabnie do autokaru przeskakując co drugi stopień. Rozejrzałaś się w celu odnalezienia twojej koleżanki ze szkoły muzycznej, Eweliny, ale zobaczyłaś, że siedziała już z jakimiś innymi dziewczynami na tyłach i śmiała się w niebogłosy."Zajebioza" pomyślałaś i spiorunowałaś ją wzrokiem, gdy zwróciła swoje oczy ku tobie. Przez chwilę mogłaś dostrzec cień zmieszania na jej twarzy, lecz szybko odwróciła głowę w stronę swoich koleżaneczek, jakby w ogóle ciebie nie widziała. Zdenerwowała cię tym bardzo, ale dostrzegłaś niedaleko jakąś przyjaźnie wyglądającego rudzielca i przysiadłaś się koło owej dziewczyny.
-Mogę usiąść?-spytałaś z kapką niepewności.
-Taa, taa, jasne, siadaj.-Na ułamek sekundy podniosła wzrok znad netbooka, w którym ciągle coś wystukiwała w hardcorowym tempie i poklepała siedzenie uśmiechając się w twoją stronę, po czym szybko powróciła do swojej roboty.
Wsadziłaś Clio, bo tak nazwałaś swoją gitarę, na półkę i klapnęłaś koło nowopoznanej pieguskowatej koleżanki. Miała dosyć charakterystyczną, lecz fajną urodę.Kaskada rudych loków spływała wdzięcznie po jej zgarbionych plecach, pochylonych nad owym netbookiem. Drobne malinowe ustka nadawały jej porcelanowej twarzy subtelności, jak również i jej przymrużone amarantowe oczy schowane pod gęstymi rzęsami i ogromnymi, granatowymi nerdami, które nieco zniekształcały jej drobną buzię. Niewielki garb na jej nosie dodawał dziewczynie jedynie uroku, tak jak stały aparat na zęby. Ogólnie, gdy patrzyłaś na tę dziewczynę, bałaś się dotknąć jej filigranowej sylwetki w strachu, żeby się nie rozpadła na drobne kawałeczki jak kosztowna, chińska porcelana znajdująca się niegdyś w kredensie twojej najukochańszej babci...Ej, a jak właściwie ta dziewczyna miała na imię?!
-Jak się nazywasz?
Nie zareagowała. Dalej klepała w tę swoją klawiaturkę.
-Eeej, stara.-klepnęłaś ją delikatnie w ramię.
-Do mnie mówiłaś?!-jakby wyrwana z jakiegoś transu gwałtownie odwróciła głowę w twoją stronę chłostając cię przy okazji swoimi zajebistymi oczami po nosie. Ty jedynie zaśmiałaś się przyjaźnie.
-Tak, do ciebie. Pytałam się, jak masz na imię.
-Aaaaa...-podrapała się po głowie.-Ludzie nazywają mnie Nel, więc chyba tak mam na imię.
-Ahaaa...a nie chcesz znać mojego?
-Ta informacja nie jest mi niezbędna do mojej egzystencji, ale w sumie możesz podzielić się ze mną tą informacją.-odpowiedziała z podniesionym podbródkiem, zamykając jednocześnie netbooka.
"Ta dziewczyna jest totalnym freakiem, ale jakoś ją lubię..." pomyślałaś
-Nazywam się [T.I].
-No spoko.
W tym momencie, gdy akurat weszli ostatni chłopcy autokar ruszył. wasze miejsca były prawie na tyle, ku któremu kierowali się owi chłopcy. Jeden z nich, z kasztanowymi włosami, ściętymi na skejta i w fullcapie zwrócił swoje oczy ku wam uśmiechając się zawadiacko, dokładniej ku Neli, która zauważając to gwałtownie schowała swoją głowę w netbooka, dopiero po chwili przypominając sobie, że zapomniała go wpierw otworzyć i zarumieniona powróciła do swojego stukania na klawiaturze.
-Co to za chłopak?-szepnęłaś do niej.
-Too, to nikt taki. Obcy.
-Taa, jasne. Gdyby był obcy nie chowałabyś teraz głowy jak struś w to swoje urządzonko, czerwieńsza od całego worka buraków. No gadaj, kto to?
Spłoszonym wzrokiem pochyliła się nad twoim uchem i szepnęła, jakby zdradzała tajemnicę państwowego rządu.
-To jest Tomek, chodzę z nim do klasy i niesamowicie się w nim kocham już od podstawówki, do której również chodziliśmy razem. Panicznie boję się na niego spojrzeć, albo cokolwiek zrobić w tym kierunku.
Spojrzałaś teraz na jej całokształt. Swoją niesamowitą sylwetkę zasłaniała workowatym, burym swetrem i wyświechtaną chustą, jedyne co było fajne, to jej podarte spodnie i sfatygowane, dżinsowe Conversy. Nie było w niej ani grama dziewczęcości. Nieśmiała, ale śliczna. Nie dziwiłaś się temu Tomkowi, że go kręciła.
-Ale ty mu też się podobasz...
-Co...-nie dokończyła zdania, bo w tej chwili przerwały wam rozmowę te głupie laski z samego tyłu.
-Uuuuuu, Nelci podoba się Tomuś?! To dopiero niezły kąsek, już na samym początku wyjazdu.-krzyknęła celowo taka głupia mulatka z toną podkładu na twarzy, który nieskutecznie maskował jej wypryski na twarzy.
-COOO?!-krzyknęła jej wtórnie jakaś blondyna ze spalonymi od prostowania włosami.-Ej, Tommy, słyszałeś? Nasz freak się w tobie podkochuje!-reszta jej głupich koleżanek wtórnie zalała się śmiechem.
Nel założyła sobie na głowę chustę i schowała się tak, by nikt jej nie widział. Tomek spojrzał się na nią zdziwiony, lecz mogłaś dostrzec, że kąciki jego ust dyskretnie uciekały ku górze, a policzki stopniowo różowiały; lecz chłopak nic nie powiedział, po prostu założył słuchawki na uszy i zamknął oczy.
***
Na miejscu ludzie zostali przydzieleni do pokojów i kazali poczekać pół godziny na poznanie naszych gwiazd. Ty na szczęście trafiłaś do pokoju z Nel i jakimiś dwoma japonkami. Jedna z nich miała niebieskie włosy i wyglądała jakby ją ktoś wyrwał z bajki anime, a druga wyglądała w miarę normalnie, jedynie mówiła takim głosikiem jak z bajki anime. Z charakteru wydawały się spoko. Jedna nazywała się Yuni, a druga Mihiko i obydwie trzy lata temu przeprowadziły się do Polski razem z rodzicami, dokładniej były bliźniaczkami.
-A wy tak właściwie co robicie, to znaczy śpiewacie, tańczycie...-zapytałaś się, po czym dodała Nel
-...didżejujecie...-tak, dopiero teraz dowiedziałam się, czemu Nel tak ciągle bawiła się tym swoim netbookiem. Obrabiała w jakimś tam programie swój najnowszy dubstepowy remix.
-Yuni tańczy, a ja śpiewam, generalnie tworzymy duet.
-Jak to?-zapytała Nel.
-No zobacz.-odpowiedziała Yuni.
Mihiko włączyła muzykę z głośników jej najnowszego iPoda Toucha i do słodziutkiej piosenki z anime zaczęła śpiewać jakąś japońską piosenkę, a Yuni tańczyć również zaczęła słodziutko tańczyć. "Rzygnę tęczą" pomyślałaś.
Nagle z głośników dobiegł głęboki, chilloutowy głos kierownika obozu.
"Elo wszystkim obozowiczom, właśnie skończył wam się wasz wolny czas na poznanie swoich współlokatorów, ale za to nadszedł czas na poznanie waszych zajebistos nauczycielooos! Dlatego zbiórka teraz przy scenie koło lasu."
Stałyśmy jak wryte.
-Jaki zarąbisty kierownik nam się trafił!-krzyknęła Nel, co ciebie znacznie zdziwiło, gdyż na razie nie widziałaś, żeby mocne ekspresje były jej mocną stroną.
Wszyscy zgromadzili się pod sceną, gadali i śmiali się z nowopoznanymi kolegami. Z tego co zauważyłaś Tomek cały czas wpatrywał się w Nel, która panicznie próbowała schować się za twoją dżinsową kurtką.
Szmery ucichły, gdy na scenę wkroczył owy kierownik obozu. Już go polubiłaś, gdy ujrzałaś burzę dredów na jego głowie i rastafariańską czapeczkę. Takiego kierownika chciałby mieć każdy.
-No siema młodzieży. Ja nazywam się Mesajah, może ktoś mnie kojarzy, lubię śpiewać reggae i dodatkowo ludzie dają mi na to pieniążki, nie?-cały obóz zaczął klaskać i gwizdać.
-Lepiej zostawcie te aplauzy dla kogoś innego, bo oto ekstra gwiazdy waszego obozu. Oto...
CDN.
Mam nadzieję, że się podobało.Na razie jest mało o chłopakach, ale to jest na razie prolog ;) To mój pierwszy imagin i mam nadzieję, że będzie ich więcej ;) Krytykujcie mnie ile chcecie, liczę właśnie na to ;) Nie wiem co więcej powiedzieć xD W sumie do następnego imaginu i mówię, nie szczędźcie mi krytyki ;))
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)